05 wrz Lokomobila spoczywa na dnie jeziora Kłeckiego…
W którym miejscu na dnie jeziora Kłeckiego spoczywa lokomobila? To pytanie nurtuje członków Fundacji Historycznej „Przywracamy Pamięć” od wielu lat… Historia ta zaczęła się dla nas w 2012 roku, wówczas zrobiliśmy pierwszy rekonesans, który nie przyniósł jednak żadnych rezultatów. W lipcu tego roku po raz drugi podjęliśmy ten temat… W miniony weekend Fundacja Historyczna „Przywracamy Pamięć” po raz trzeci powróciła do tematu lokomobili, która miała być zatopiona w jeziorze Kłeckim w okresie międzywojennym! Z jakim skutkiem? Czy trafiliśmy na lokomobilę?
Przypomnijmy. O tej historii po raz pierwszy usłyszałem na początku 2012 r. od regionalisty z Kłecka – Jacek Molenda – w jednej z naszych licznych rozmów o ciekawych tematach związanych z historią powiatu gnieźnieńskiego. Stwierdził wówczas, że w jeziorze Kłeckim, gdzieś na wysokości Campingu Borzątew znajduje się lokomobila.
Jezioro Kłeckie zwane też przez wielu jeziorem Świniarskim to jezioro rynnowe leżące na pograniczu gminy Kłecko i gminy Mieleszyn. Akwen ma długość 7,4 km, szerokość 0,4 km a jego głębokość dochodzi do 12 metrów. Jezioro jest popularnym miejscem letniego wypoczynku, szczególnie wśród żeglarzy. Ale jezioro Kłeckie ma też swoje sekrety. Sekrety, których strzeże od kilkudziesięciu lat.
Co to jest lokomobila?
Jak podają encyklopedie lokomobila to przewoźny zespół napędowy, zawierający: kocioł parowy, maszynę parową i urządzenie transmisyjne (np. koło pasowe), konstrukcyjnie zbliżony do małego parowozu, ale bez własnego napędu. W miarę rozwoju konstrukcji dodawano przymiotniki uściślające, ale zawsze był to zespół napędowy stanowiący zwartą całość. Przeważnie silnik parowy był mocowany na kotle, rzadziej do jego boku. Lokomobila była szeroko stosowana w XIX i na początku XX wieku do napędu małych zakładów, maszyn rolniczych w folwarkach i pomp.
– Lokomobila, która ma się ponoć znajdować w jeziorze Kłeckim zatonęła tam w latach trzydziestych XX wieku. Podobno była zimą transportowana ze Świniar w kierunku Borzątwi przez zamarznięte jezioro. Lód nie wytrzymał i lokomobila spoczywa do dzisiaj na dnie – tak wynika z przekazów mieszkańców.
Żeby było jeszcze ciekawiej, w marcu tego roku, J. Molenda przesłał mi zdjęcie lokomobili i napisał, że być może jest to poszukiwana lokomobila. – Zdjęcie pochodzi z archiwum Jana Miśka, który przed wojną pracował w kłeckim magistracie i mógł mieć zdjęcie lokomobili z tego terenu – podkreśla J. Molenda.
Pierwsza podwodna ekspedycja
Do rozwiązania tej zagadki stanąłem (z kilkoma znajomymi, bo wówczas jeszcze nie było Fundacji Historycznej) w maju 2012 roku. Wówczas jeszcze jako osoby niezrzeszone, ale zaangażowane w odkrywanie lokalnej historii ruszyliśmy na „podwodną przygodę”. Do akcji zaprosiliśmy trzech płetwonurków: Konrada, Tomka i Adriana – zaprawionych w tego typu misjach i doświadczonych nurków, którzy już od kilku dobrych lat szkolą się w podwodnych eskapadach.
Po kilkugodzinnej akcji, płetwonurkowie (nurkujący w różnych, wyznaczonych przez nas miejscach) stwierdzili: – Zeszliśmy na około 6 metrów, ale widoczność jest zerowa. Musieliśmy poruszać się praktycznie po omacku. W wielu akwenach nurkowaliśmy, ale tak brudnej wody dawno nie spotkaliśmy. Jeśli coś w tym miejscu się znajduje, to przy tej bardzo słabej widoczności mogliśmy to minąć nawet jeśli było tylko kilkanaście centymetrów od nas – mówili wówczas.
I temat został zawieszony w próżni. Mieliśmy do niego wrócić w kolejnych latach, ale pandemia i różne inne tematy okazywały się ważniejsze… Aż nastał rok 2023.
Druga próba…
W niedzielę, 2 lipca nad jezioro Kłeckie przyjechał Witold Hoffmann, członek Wielkopolskiego Klubu Taternictwa Jaskiniowego w Poznaniu, na co dzień nurek i uczestnik wielu wypraw krajowych i międzynarodowych. Towarzyszyła mi żona Sonia, także płetwonurek. Ich zaproszenie to wielotygodniowe starania Jarosława Pietrzaka, członka Fundacji Historycznej, który skontaktował się z naszym gościem.
– Witek zszedł na głębokość ponad 6 metrów, ale nie natrafił na żaden większy przedmiot. Podkreślił jedynie, że na dnie jeziora jest ponad 1,5 metra mułu – relacjonuje J. Pietrzak.
Trzecie podejście
– Po 11 latach przerwy, tym razem jako Fundacja Historyczna „Przywracamy Pamięć”, postanowiliśmy w tym roku powrócimy do tematu sekretu jeziora Kłeckiego. Powracamy do tego akwenu, by ponownie spróbować namierzyć miejsca, gdzie – według przekazów mieszkańców gmin Kłecko i Mieleszyn – ma się znajdować lokomobila – mówi Karol Soberski, prezes Fundacji Historycznej. – Tym razem w akcji wzięło udział dwóch doświadczonych płetwonurków z Warszawy, dwóch naszych przyjaciół Sławek i Robert z Warszawy z którymi już współpracowaliśmy. Przyjechali do nas na trzy dni – dodaje.
W sobotę o godz. 9.00 wszyscy zajechaliśmy nad brzeg jez. Kłeckiego, od strony Świniar Dolnych. Byli zarówno płetwonurkowie, jak i kilka osób z naszej Fundacji. Były też dwie łodzie należące do członków Fundacji, do Macieja Ranke i Michała Glanca.
Zanim zaczęliśmy nasz rekonesans, był czas na omówienie całości akcji, zwrócenie uwagi na kwestie bezpieczeństwa, czas na pyszne ciasto i kawę, jak również na rozmowę z Jackiem Molendą, który na moje zaproszenie przyjechał nad brzeg jeziora. Atmosfera spotkania była fantastyczna, pogoda i humory dopisywały. Każdy z nas liczył na to, że wieloletnia tajemnica jeziora Kłeckiego zostanie rozwiązana…
Później nastąpiło zejście do wody i… czas na rozwiązanie sekretu dna jeziora Kłeckiego.
Co znajduje się na dnie jeziora?
Nasz rekonesans na jeziorze Kłeckim trwał kilka godzin. W tym czas na brzegu trwały szerokie dyskusje na temat zarówno skarbów jeziora, lokomobili, a także innych tajemnic okolicznych akwenów i zagadkowych miejsc. Wniosek był jeden: tematów historycznych nam nie zabraknie.
Po dwóch godzinach łodzie dobiły do brzegu i nastąpiła kilkudziesięciominutowa przerwa. Po niej ponownie wyszły na wodę. Po kolejnych trzech godzinach nastąpiło zakończenie akcji i podsumowanie jej efektów.
Płetwonurkowie sprawdzili spory obszar jeziora Kłeckiego na wysokości Świniar Dolnych i Borzątwi. Na co natrafili? Okazuje się, że na dnie jeziora spoczywa wiele „skarbów”. Był to zatopiony rower wodny, współczesna łódź motorowa, sporej wielkości głaz narzutowy, kajak czy też koło od samochodu.
Nasuwa się pytanie: co z lokomobilą? Otóż wspólnie uznaliśmy, że nie wskażemy dokładnego miejsca, w której części jeziora ona się znajduje. Na razie. Możemy jedynie podkreślić, że znajduje się na głębokości blisko 7 metrów, w miejscu trudno dostępnym. Dlaczego nie podamy konkretów? Ponieważ nie chcemy, żeby któregoś dnia lokomobila zniknęła…
Po akcji nad jeziorem udaliśmy się na ognisko w trakcie którego pożegnaliśmy tegorocznej wakacje. Relacja z ogniska, które trwało do godzin porannych, już wkrótce…
Wszystko wskazuje na to, że jeszcze w tym roku powrócimy na jezioro Kłeckie. Do tematu zatem na pewno wrócimy.
Fotorelacja z akcji do obejrzenia tutaj
PS. W imieniu Zarządu Fundacji Historycznej „Przywracamy Pamięć” dziękuję Sławkowi i Robertowi za przyjazd i pomoc w namierzeniu lokomobili; dziękuję Maciejowi Ranke i Michałowi Glancowi za użyczenie łodzi; dziękuję pozostałym członkom Fundacji za uczestnictwo w sobotnim projekcie historycznym.